Wiem z doświadczenia, że aronia nie cieczy się zbyt dużym uznaniem wśród smakoszy, ponieważ rzekomo jest cierpka i gorzka, hmmm i na to jest sposób.
Z aronii nie powinno się rezygnować, ponieważ ma ona niewiarygodną ilość witamin, i wspaniały wpływ na nasze zdrowie. Wspaniale wpływa na nasz układ krwionośny, na ciśnienie krwi, na odporność czy serducho :-)
Jest silnym przeciwutleniaczem, dzięki czemu chroni komórki przed rozwojem chorób nowotworowych. Dzięki zawartości witamin z grupy B, usprawnia pracę mózgu oraz poprawia kondycję skóry, a szczególnie kwas foliowy obecny w aronii wspiera zdrowie psychiczne oraz pozytywnie wpływa na zdrowie ciąży. Sok z aronii zawiera w sobie również liczne mikro- oraz makroelementy wspomagające nasz organizm. Więcej argumentów nie trzeba, by zainteresować się tym wspaniałym owocem "
Spotkałam się w dwoma sposobami przygotowania nalewki z aronii, jeden z nich polega na dodaniu liści z wiśni i zagotowaniu z przyprawami aronii. Dla mnie ten przepis, owszem może i pyszny ale jest totalnie bez sensu, no bo jakiż sens ma gotowanie aronii, przecież już w 40 stopniach traci ona wszelkie zdrowotne właściwości, a to przecież na nich nam najbardziej zależy :-)
Zatem mój sposób jest bardziej prostszy i bardzo go polecam:
No to zaczynamy:
SKŁADNIKI: (ja z niniejszych składników uzyskałam ponad 2 litry nalewki)
-3 kg świeżej aronii
-60dag-1kg cukru w zależności czy wolicie słodkie czy bardziej wytrawne alkohole
-0,5 l wódki
-około 4 szkl spirytusu
-250 ml przegotowanej wody
Owoce aronii należy dokładnie przebrać, usunąć ewentualne liście, łodyżki. Myjemy owoce i zostawiamy do całkowitego wysuszenia.
Następnie owoce aronii wsypujemy do woreczków, i zamrażamy. Trzymamy w zamrażarce 24 godziny. Zamrażanie ma na celu pozbycie się cierpkiego smaku i goryczki. Jest to skuteczne, gdyż sprawdziłam, i moja nalewka w ogóle nie jest cierpka :-)
Rozmrożone owoce rozgniatamy w misce, ja to robię tłuczkiem do ziemniaków.
Następnie wsypujemy do słoja, warstwa owoców-warstwa cukru-owoce-cukier.
Na koniec należy zamieszać słojem, zakręcić go i odłożyć w ciemne miejsce na około 2-3 dni. Po tym czasie dolewamy alkohol i wodę.
Ostawiamy słoje na 10 dni w ciemne miejsce. Po tym czasie przecedzamy nalewkę, i dokładnie odciskamy sok z owoców.
Zlewamy płyn do butelek, szczelnie zamykamy i odstawiamy do barku na minimum 1 miesiąc, ale wiadomo nalewka im starsza tym lepsza,moja stoi już rok i dopiero teraz w pełni pokazała swoje walory smakowe :-)
P.S. Podczas zlewania nalewki, możemy jej spróbować, jeśli np wyda nam się mało słodka możemy przygotować syrop z wody i cukru i dodać, jeśli wyda nam się, że jest mało alkoholu również możemy dolać.
:-)
I Nasza nalewka jest gotowa, ma piękny mocno bordowy kolor, wręcz jak wino:-)
Wspaniały aromat i co najważniejsze bardzo dużo witamin:-)
Polecam!!! zwłaszcza, że sezon na aronię w pełni, wykorzystajmy te dary natury :-)
Spotkałam się w dwoma sposobami przygotowania nalewki z aronii, jeden z nich polega na dodaniu liści z wiśni i zagotowaniu z przyprawami aronii. Dla mnie ten przepis, owszem może i pyszny ale jest totalnie bez sensu, no bo jakiż sens ma gotowanie aronii, przecież już w 40 stopniach traci ona wszelkie zdrowotne właściwości, a to przecież na nich nam najbardziej zależy :-)
Zatem mój sposób jest bardziej prostszy i bardzo go polecam:
No to zaczynamy:
SKŁADNIKI: (ja z niniejszych składników uzyskałam ponad 2 litry nalewki)
-3 kg świeżej aronii
-60dag-1kg cukru w zależności czy wolicie słodkie czy bardziej wytrawne alkohole
-0,5 l wódki
-około 4 szkl spirytusu
-250 ml przegotowanej wody
Owoce aronii należy dokładnie przebrać, usunąć ewentualne liście, łodyżki. Myjemy owoce i zostawiamy do całkowitego wysuszenia.
Następnie owoce aronii wsypujemy do woreczków, i zamrażamy. Trzymamy w zamrażarce 24 godziny. Zamrażanie ma na celu pozbycie się cierpkiego smaku i goryczki. Jest to skuteczne, gdyż sprawdziłam, i moja nalewka w ogóle nie jest cierpka :-)
Rozmrożone owoce rozgniatamy w misce, ja to robię tłuczkiem do ziemniaków.
Następnie wsypujemy do słoja, warstwa owoców-warstwa cukru-owoce-cukier.
Na koniec należy zamieszać słojem, zakręcić go i odłożyć w ciemne miejsce na około 2-3 dni. Po tym czasie dolewamy alkohol i wodę.
Ostawiamy słoje na 10 dni w ciemne miejsce. Po tym czasie przecedzamy nalewkę, i dokładnie odciskamy sok z owoców.
Zlewamy płyn do butelek, szczelnie zamykamy i odstawiamy do barku na minimum 1 miesiąc, ale wiadomo nalewka im starsza tym lepsza,moja stoi już rok i dopiero teraz w pełni pokazała swoje walory smakowe :-)
P.S. Podczas zlewania nalewki, możemy jej spróbować, jeśli np wyda nam się mało słodka możemy przygotować syrop z wody i cukru i dodać, jeśli wyda nam się, że jest mało alkoholu również możemy dolać.
:-)
I Nasza nalewka jest gotowa, ma piękny mocno bordowy kolor, wręcz jak wino:-)
Wspaniały aromat i co najważniejsze bardzo dużo witamin:-)
Polecam!!! zwłaszcza, że sezon na aronię w pełni, wykorzystajmy te dary natury :-)
witam, mam pytanie po około 2 miesiącach po zlaniu nalewki do butelek, butelki zaczęły strzelać nalewka tak jakby fermentowała, czym to może być spowodowane ?
OdpowiedzUsuńWitam, również mi się zdarzyła taka sytuacja. Proszę się nie martwić :-)
OdpowiedzUsuńBardzo prosze zlać całą nalewkę do miski, i dodać alkohol, najlepiej spirytus. Nie wiem o jakiej ilości nalewki jest mowa, ale proszę dolać ok. 1 szkl spirytusu. Spirytus spowoduje zatrzymanie procesu fermentacji. Ja tak zrobiłam i wszystko było w porządku, a nalewka jest pyszna. Po dolaniu alkoholu, prosze dokładnie wymieszać całość i ponownie zlać do umytych butelek, zakręcić i odstawić na około 12 godz. Potem prosze otworzyć butelkę i zobaczyć czy pomogło, jeśli nalewka dalej musuje, proszę dolać jeszcze trochę %.
Prosze się nie martwić o smak nalewki, alkohol go nie popsuje, aronia ma tak intensywny smak, że po tym jak dolałam alkohol, smak się prawie nie zmienił, po kilku dniach nalewka się zmaceruje i będzie pyszna. Pozdrawiam :-)
dziękuje na odpowiedz, niestety już straciłam 2 butelki ale mam do uratowania jeszcze 3 :) dzisiaj spróbuje tak zrobić jak Pani pisała,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
A co robicie na koniec z aronią, wyrzucacie?
OdpowiedzUsuńTak, raczej taka aronia nie nadaje się do stosowania gdziekolwiek :-)
UsuńZrobiłem już w życiu ponad 300 nalewek. Nigdy nie pękła mi żadna butelka czy słoik. Przyczyną takich "niespodzianek" jest błąd w sztuce robienia nalewek. Jeżeli zostawimy owoce zasypane cukrem/miodem na parę dni to rozpoczyna się proces fermentacji. Dodanie później niewielkiej ilości alkoholu może nie zatrzymać tego procesu. Dlatego obowiązkowo dodajemy przynajmniej alkohol 40% jeżeli od tego momentu rozpoczynamy produkcję, a jeżeli wcześniej dopuściliśmy do fermentacji to najlepiej dodać alkohol w proporcji pół na pół spirytus z wódką. Spowodowane jest to tym, że owoce puszczają sok, a 1 kg rozpuszczonego cukru to zwiększenie objętości o 0,6 litra co powoduje, że zawartość alkoholu w nastawie jest niewielka i dlatego trzeba dodać mocny alkohol. Dodatkowo stosują powyższy przepis tracimy "procenty" które częściowo zostają w owocach które wyrzucamy. Tak więc orientacyjna zawartość alkoholu w nalewce wg przepisu powyżej to 18% alkoholu. To już jest raczej mocne wino a nie nalewka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzeba po pierwsze dokładnie czytać przepis, ja podałam proporcje takie jak robiłam, i mi taka słabsza nalewka smakuje. Wyraźnie jest napisane, że jeżeli chcemy uzyskać nalewkę mocniejszą należy dodać więcej spirytusu, jak również w sytuacji musowania należy dodać alkohol. Przygotowanie nalewek zawsze wiąże się z pewną swoboda w dodawaniu składników takich jak cukier czy alkohol. Z tego przepisu zrobiłam masę butelek, stoją już rok i wszystko jest w porządku, nic nie fermentuje. Owoce również nie mają prawa się fermetować, ponieważ należy je trzymać w ciemnym i chłodnym miejscu, cukier je zakonserwuje. Podstawową kwestią jest obserwacja nalewki, codziennie musimy sprawdzać słój, jak widzimy, ze zaczynają się pojawiać bąbelki, natychmiast dolewamy alkohol. Największym zarzutem jest jak widzę mała zawartość alkoholu, ale to jest już kwestia indywidualna, co kto lubi. Niemniej bardzo dziękuję za wyczerpujący i cenny komentarz. Pozdrawiam :-)
UsuńPozdrawiam również .....i gratuluję systematyczności w sprawdzaniu nalewek i zazdroszczę, że masz tyle czasu na takie kontrole. Ja gdybym miał codziennie sprawdzać wszystkie nalewki jaki robię i robiłem ( przy małej ilości alkoholu wtórna fermentacja może się zacząć jakiś czas po zlaniu nalewki do butelek) to na nic innego w życiu nie miałbym czasu. Ponadto ponowna fermentacja powoduje pomimo dodania powtórnie alkoholu stracenie klarowności nalewki i problem z ponowną filtracją, która może nie być już skuteczna tak jak pierwsza.....Ufff: nie miałem zamiaru kogokolwiek pouczać, tylko chciałem ostrzec tych którzy zaczynają przygodę z nalewkami żeby bezmyślnie nie korzystali z wszystkich przepisów w sieci, co zresztą widać na przykładzie wypowiedzi z 29 grudnia 2014 roku - strata owoców i alkoholu to podejrzewam strata niewielka w porównaniu do szkód z powodu zalania. Pozdrawiam życząc wielu miłych wrażeń podczas degustacji :-)
OdpowiedzUsuńJeśli Pan ma swoje przepisy na setki nalewek to proszę z nich korzystać. Ja mam swój, jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ robię według tego przepisu nalewkę z aronii już 3 rok. Zawsze jest pyszna, klarowna i nic nie fermentuje. Jednak dziękuję za cenne uwagi doświadczonego nalewkowicza...
UsuńAle jak to możliwe, że przy takiej ilości alkoholu miała Pani fermentację? Coś tu nie gra, sorry...
Usuńwitam czy mozna wedlug tedo przepisu zrobic nalewke z innych owocow
OdpowiedzUsuńoczywiscie można, jednak odsyłam do moich przepisów na nalewki : z truskawek-pyszna http://smaki-katriny.blogspot.com/2016/06/nalewka-truskawkowa.html , z pigwy http://smaki-katriny.blogspot.com/2015/11/nalewka-z-pigwy-zdrowa-idealna-na.html, orzechówka http://smaki-katriny.blogspot.com/2015/06/lecznicza-nalewka-orzechowa-orzechowka.html , z malin http://smaki-katriny.blogspot.com/2014/09/nalewka-malinowa.html
UsuńWitam. Pani Katarzyno proszę się nie wściekać na Anonimowego tylko przeczytać np. w Wikipedii co to jest nalewka. Na pocieszenie napiszę, że nie jest Pani jedyną osobą piszącą o nalewkach, która nie ma o tym pojęcia.
OdpowiedzUsuńJeśli przepis sie nie podoba prosze nie korzystac...ja z tego przepisu robie nalewke i super sie przechowuje.mam jeszcze około 10 butelek z zeszłego roku i jest wspaniała. nie pasuje-nie rób a tymbardziej nie obrażaj pisząc,że nie mam o czymś pojęcia. bo jest to nie na miejscu...
UsuńPrzepis jest ok. Nie mogę zrozumieć tylko jak przy tej ilości alkoholu komuś rozerwało butelkę z nalewką. Cztery szklanki spirytusu to 1 litr do tego 0,5 litra wódki. Jak by nie liczyć to można z tego zrobić 3 litry mocnego alkoholu(wódka 40%). Od lat robię nalewkę w ten sposób tylko z lenistwa zalewam same owoce wódką a po miesiącu zlewam dosładzam i wzmacniam spirytusem niekoniecznie bezpośrednio po zlaniu.Część odstawiam bez cukru i większej ilości alkoholu.Lubię osobiście taką słabą i naturalnie słodką. Stoi to tak czasem kilka lat. Nigdy mi się nie zdarzyła fermentacja,chociaż po zlaniu alkohol jest ledwo wyczuwalny w nalewce.
OdpowiedzUsuń100/100 przyjmując że zalewamy 3 kg aronii taką ilością alkoholu /0,5 wódki i 1 ltr.spirytusu/ i otrzymujemy nawet 2,5 ltr.nalewki,to musi ona mieć ponad 40 volt.Jakim cudem strzelały butelki??
OdpowiedzUsuńI to jest logiczne i prawdziwe myślenie. Nie żałujcie alkoholu to nigdy nie wystrzeli.
UsuńJak nic miała miejsca fermentacja alkoholowa, stąd te wszystkie wystrzały korków.
OdpowiedzUsuńA fermentacja jak się zacznie, to czasem końca nie widać. Jeśli jeszcze rozwiną się uparte gatunki drożdży, które wytrzymują duże stężenie alkoholu i cukru, to mamy domowy rodzaj napoju alkoholowego - "winonalewka".
Jeśli konsumentom taki zestaw nie przeszkadza, to na zdrowie.
Często gospodynie domowe przed zalaniem owoców alkoholem zasypują je cukrem, żeby tak jak uczyły babcie, owoce puściły sok (najlepiej na oknie). W wyniku takich praktyk często nalewka mętnieje, a sok lubi zafermentować.
Szczególnie wtedy, gdy jakaś część owoców była nadgniła lub - co często ma miejsce – jest sfermentowana (mamy w owocach rozwinięte drożdże i zainicjowaną fermentację alkoholową).
Stare polskie przepisy sugerują inną kolejność, tj. najpierw przebrane owoce zalewane są alkoholem o stężeniu 60-65% maks., po jakimś czasie (np. 4 - 6 tygodni) zlewana jest pierwsza nalewka, dopiero po tym etapie owoce nasączone alkoholem zasypywane są cukrem, który wydobywa resztki soku i alkohol (oczywiście nie wszystko, część zostaje). I znowu po jakimś czasie uzyskujemy drugą nalewkę. Obie te nalewki łączymy ze sobą, po wcześniejszym odstaniu i ewentualnym przefiltrowaniu.
Preferowana jest sedymentacja, a dopiero później filtracja jako ostateczność (gdy dany typ owoców nie klaruje się sam). Podczas łączenia obu nalewek oceniamy słodycz i jeśli jest wystarczająca, wstrzymujemy dolewanie drugiej nalewki. Mieszamy i znowu czekamy, aż tak powstała mieszanka nalewek zrównoważy się i straci nieco na słodyczy (lub nie). Wtedy ewentualnie dodajemy drugi nalew. Jednak największą sztuką jest taki dobór owoców, żeby nie trzeba było dodawać cukru buraczanego.
I to jest rzetelne podejście. Nie można publikować czegoś co wiąże się z ryzykiem, a co za tym... i wydatkami. Ludzie czytają, robią, mają prawo i wierzą , że przepis sprawdzony oraz niezawodny.. A tu zonk!, buteleczka wystrzeliła. I nie ma co się obrażać na sugestie podparte doświadczeniem i nauką. Pozdrawiam.
UsuńJedynym powodem fermentacji jest za mała ilość alkoholu i za mała ilość procentów w alkoholu. Sprawdzone od lat.
OdpowiedzUsuńI jeszcze dodam, jesteście skapcami ci którym zafermentowala. Odpowiednia ilość alkoholu nigdy nie spowoduje fermentacji. Trochę wystarczy poczytać. Od lat zalewa się świeże owoce alkoholem i nigdy nie fermentuja.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper przepis! Muszę koniecznie wypróbować. Tym bardziej, że zamówiłam wiadra fermentacyjne https://alembik.eu/138-pojemniki-fermentacyjne więc jest w czym przechowywać cały trunek :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam nalewki. Muszę koniecznie wypróbować ten przepis.
OdpowiedzUsuńale tutaj fajnie u Ciebie!
OdpowiedzUsuń